Zdarza się, że w trakcie udzielania porady prawnej słyszę: „Panie Mecenasie, czy damy sobie z nimi radę? Przecież to międzynarodowa korporacja, na pewno mają całą armię prawników”. Tego rodzaju pytania prowadzą do prostego wniosku. Wśród społeczeństwa niezmiennie panuje przekonanie, że sprawy wygrywa się pieniędzmi. Otóż nie, natomiast by nie rzucać słów na wiatr, powołam się na sprawę naszej klientki, której towarzyszyły podobne obawy.
Klientka zgłosiła się do kancelarii, ponieważ doznała urazów ciała wskutek poślizgnięcia się na mokrej posadzce, tuż obok rozmrażającej się lodówki w jednym z warszawskich supermarketów. Świadkiem zdarzenia byli pracownik sklepu oraz siostra poszkodowanej. W miejscu, w którym doszło do upadku nie było monitoringu, jak również żadnych ostrzeżeń sygnalizujących śliską posadzkę. Klientka – karetką pogotowia – udała się do szpitala, gdzie zdiagnozowano wieloodłamowe złamanie dalszej części kości promieniowej lewej oraz wyrostka rylcowatego kości łokciowej lewej. Następnie, poszkodowana została zakwalifikowana do leczenia operacyjnego. Kolejnego dnia wykonano zabieg, po czym poszkodowanej założono longetę gipsową.
Sprawę zgłosiliśmy do supermarketu. Następnie zgłoszenie zostało przekazane do ubezpieczyciela. W odpowiedzi na nasze pismo ubezpieczyciel odmówił przyjęcia odpowiedzialności. Pozostała zatem sprawa sądowa. Pozew został wniesiony, a niedługo potem sąd wyznaczył pierwszą rozprawę. Po przesłuchaniu siostry klientki oraz pracownika supermarketu ubezpieczyciel zaproponował ugodę. Propozycja była na tyle korzystna, że klientka wyraziła na nią zgodę.
Powyższy przypadek pozwala na wyciągnięcie dwóch wniosków. Po pierwsze, w każdej sprawie, niezależnie od tego z jak „dużym” przeciwnikiem przychodzi Ci się mierzyć, warto walczyć do końca. Po drugie, sprawy wygrywa się dowodami. Materiał dowodowy, w postaci zeznań dwóch świadków, skłonił ubezpieczyciela do rozważenia sensu kontynuowania postępowania. Już na tym etapie ubezpieczyciel zdał sobie sprawę, że znalazł się na straconej pozycji.
Zgodnie z art. 415 k.c. kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. Wina supermarketu w niniejszej sprawie była ewidentna. Śliska posadzka nie została w żaden sposób oznaczona, ani zabezpieczona. Co więcej, pracownik sklepu zeznał, że problem z wyciekiem z lodówki był wcześniej sygnalizowany, a mimo to nie podjęto stosownych działań.
Osobie poszkodowanej na skutek wypadku przysługuje określony katalog roszczeń:
- zadośćuczynienie za doznaną krzywdę;
- zwrot kosztów leków, badań, konsultacji lekarskich, zabiegów i rehabilitacji;
- zwrot kosztów dojazdów do placówek medycznych;
- zwrot utraconych zarobków;
- odszkodowanie z tytułu kosztów opieki osób trzecich;
- a nawet renta z tytułu utraty zdolności do pracy zarobkowej, zwiększenia się potrzeb lub zmniejszenia widoków powodzenia na przyszłość.
Jeżeli jesteś osobą poszkodowaną w podobnej sprawie powinieneś skonsultować się z prawnikiem. Jak widać na przykładzie opisywanej sprawy, nie warto z góry stawiać się na przegranej pozycji. Ponadto, roszczenia które Ci przysługują zależą od konkretnych okoliczności faktycznych. Zadaniem kancelarii jest, by klient uzyskał maksimum tego, co mu się należy.
Brak komentarzy