Klientka kancelarii udała się do szpitala celem poddania się zabiegowi laparotomii, na który otrzymała skierowanie ze względu na występowanie krwotocznych miesiączek oraz rozpoznanie mięśniaka gładkokomórkowego śródściennego macicy. W czasie zabiegu, jak również w okresie pooperacyjnym nie odnotowano żadnych powikłań, wobec czego pacjentka w stanie ogólnym, dobrym została wypisana do domu.
Niestety już dzień po wyjściu ze szpitala, klientka zaczęła odczuwać dyskomfort w okolicy operowanego miejsca, a następnie zgłosiła lekarzowi telefoniczne silne dolegliwości bólowe brzucha oraz wymioty. Następnie wezwała zespół ratownictwa medycznego, który przetransportował ją do szpitala. Na miejscu wykonano badanie USG jamy brzusznej.
Tego samego dnia, w godzinach wieczornych, wykonano klientce zabieg uwolnienia zrostów jelitowych oraz drenaż jamy otrzewnej. Podczas zabiegu stwierdzono ostre zapalenie otrzewnej sieci oraz niedrożność jelit spowodowaną zrostami międzyjelitowymi i jelitowo-pęcherzowymi. Wykonano również badanie USG brzucha i przestrzeni zaotrzewnowej, a także zastosowano leczenie farmakologiczne.
Mimo to dolegliwości bólowe nie ustępowały. Taki stan utrzymywał się przez pięć kolejnych dni. Wieczorem piątego dnia od zabiegu, stwierdzono wyciek ropny z rany pooperacyjnej, a pobraną treść ropną przekazano do badania mikrobiologicznego. W badaniu mikrobiologicznym wymazu rany po laparotomii, wyhodowano bakterię escherichia coli. Na podstawie sprawozdania z badania mikrologicznego stwierdzono, że wyhodowana bakteria jest oporna na stosowane antybiotyki. Po uzyskaniu wyniku z badania mikrobiologicznego antybiotyk został zmieniony zgodnie z uzyskanym antybiogramem.
W przedstawionej sprawie dopatrzyliśmy się błędu medycznego. W trakcie zabiegu laparotomii zabrakło wdrożenia diagnostyki mikrobiologicznej obejmującej posiew materiału śródoperacyjnego. Właściwe badania przeprowadzono dopiero po pojawieniu się objawów zakażenia miejsca operowanego (ropny wysięk, ból, tkliwość, zaczerwienienie).
Powyższe naszym zdaniem, bezsprzecznie i jednoznacznie stanowiło o popełnieniu przez personel medyczny błędu medycznego. Zagrożenie zakażeniem, zostało na etapie wykonywania zabiegu zlekceważone, w efekcie czego z opóźnieniem wdrożono prawidłową terapię antybiotykową. Niewątpliwie miało to wpływ na rozstrój zdrowia naszej klientki. Diagnostykę mikrobiologiczną w jej wypadku wykonano dopiero po uzewnętrznieniu się objawów zakażenia, co miało miejsce 5 dni po zabiegu. Należy stwierdzić, że wcześniejsze uzyskanie wyniku badania mikrobiologicznego pozwoliłoby na szybsze wdrożenie leczenia celowanego i uniknięcie rozwoju zakażenia rany pooperacyjnej do stanu, jaki wystąpił u pacjentki.
Z naszym stanowiskiem nie zgodzili się szpital i jego ubezpieczyciel. Wobec powyższego sprawa trafiła do sądu. W toku postępowania sądowego biegli wskazali, że popełniono następujące błędy:
- brak wykonania badania RTG przeglądowego jamy brzusznej w pozycji stojącej celem wykluczenia ewentualnej perforacji przewodu pokarmowego przed zabiegiem operacyjnym;
- brak diagnostyki palpacyjnej całej jamy brzusznej po otwarciu otrzewnej;
- brak pobrania płynu z otrzewnej po otwarciu jamy otrzewnowej na badanie bakteriologiczne (posiew i antybiogram);
- zbyt późne opanowanie infekcji, co doprowadziło do pogorszenia stanu zdrowia pacjentki.
Powyższy przypadek dowodzi, że w sprawach błędów medycznych pacjenci muszą walczyć do samego końca. Niejednokrotnie zdarza się, że szpital i jego ubezpieczyciel kwestionują własną odpowiedzialność za błąd medyczny, który jest ewidentny. Wielu poszkodowanych poddaje się w tym momencie. Dlatego właśnie pomoc kancelarii specjalizującej się w sprawach odszkodowawczych może okazać się nieodzowna.
Brak komentarzy